Blog

Cała prawda o naszej emigracji

W tym roku mijają dwa lata od naszej przeprowadzki do Islandii. Dokładnie pamiętamy moment, w którym kupiliśmy bilety lotnicze w jedną stronę. Pamiętamy to niesamowite uczucie ekscytacji, radości i niepewności. Islandia stała się naszym domem i z okazji naszej małej-wielkiej rocznicy opowiemy wam, jak to wszystko się zaczęło i dlaczego. Ciekawi? Zapraszamy! 🙂

Studia i podróże

Od pierwszego roku studiów wykorzystywaliśmy wszystkie przerwy pomiędzy semestrami oraz sporo weekendów na podróże małe i duże. Złapaliśmy podróżniczego bakcyla i oprócz spędzania wolnego czasu w drodze, zaczęliśmy również prowadzić blog podróżniczy (wówczas Romantic Vagabonds). Podróże stały się naszą największą pasją i w 2014 roku postanowiliśmy, że zaraz po ukończeniu studiów, wyruszymy w podróż dookoła świata. Planowaliśmy ją długo, wiedzieliśmy do jakich krajów na pewno chcemy dotrzeć oraz mieliśmy w głowach pewien podróżniczo-muzyczny projekt do zrealizowania podczas tej wielkiej peregrynacji. Odłożyliśmy pieniądze, zaopatrzyliśmy się w najpotrzebniejsze akcesoria i gdy już wszyscy poznali nasze plany, zrezygnowaliśmy z odbycia tej wymarzonej podróży.

Wycieczka do Islandii

Wszystko przez krótką, typowo turystyczną wycieczkę do Islandii, na którą pojechałam ja (Demi) wraz z moją mamą w maju 2015 roku. Islandia rzuciła na mnie czar, a w zasadzie jej skały, wulkany, lodowce i cała reszta elementów przyrody, które są jednymi z głównych obszarów moich życiowych zainteresowań. Zaproponowałam Damianowi przeprowadzkę do Krainy Lodu i Ognia. W zasadzie ją mu oznajmiłam.

Oczywiście na początku trochę się wahaliśmy. Nie byliśmy do końca pewni, czy zaufać intuicji i przeprowadzić się do obcego kraju, o którym tak naprawdę bardzo mało wiedzieliśmy, czy jednak najpierw odbyć podróż dookoła świata, a następnie myśleć o podejmowaniu tak poważnych decyzji.

Islandia przyciągała nas obłędnie pięknymi kadrami z podróży, historiami, które czytaliśmy w książkach i Internecie oraz tym, że znajduje się całkiem blisko Polski (niecałe cztery godziny bezpośredniego z Polski lotu). Myśleliśmy również o tym, że życie za granicą mogłoby być dobrym rozwiązaniem dla nas, jako pasjonatów podróżowania, którzy zaczęli się zastanawiać nad ustatkowaniem się. W tym samym czasie moglibyśmy poznawać nieznane i budować swoje gniazdko. Fakt, że wszystko działoby się w kraju, który żyje w zgodzie z naturą, w otoczeniu pięknej i dzikiej przyrody – wulkanów i lodowców – oraz w czystym środowisku, jeszcze bardziej skłaniał nas do podjęcia tej decyzji. Nie wspominając już o dobrych zarobkach, bezpieczeństwie, czy łatwości w porozumiewaniu się językiem angielskim.

Przygotowania do przeprowadzki

Podjęliśmy ostateczną decyzję i zaczęliśmy konkretne przygotowania do przeprowadzki. Staraliśmy się odkładać jeszcze więcej pieniędzy i jeszcze dokładniej poznawać islandzką kulturę. Zapisaliśmy się nawet na kurs języka islandzkiego, który był organizowany w naszym rodzinnym mieście, Krakowie i przeczytaliśmy chyba wszystkie dostępne artykuły na temat Islandii w Internecie. Znajomi nie dowierzali nam i dziwili się, że chcemy porzucić swoje podróżnicze marzenia na rzecz przeprowadzki do zimnego, położonego daleko na Północnym Atlantyku kraju. W sumie nas też to trochę dziwiło, ale od podjęcia decyzji byliśmy pewni.

Icelandic Dream

Chcieliśmy spróbować czegoś zupełnie nowego. Przeprowadzka do Islandii stała się naszym wyzwaniem, a poprzeczkę zawiesiliśmy sobie naprawdę wysoko. Był to wyjazd w ciemno i nie mogliśmy być pewni, że wszystko ułoży się po naszej myśli. Natomiast wyruszyliśmy do Islandii z pełnym zdeterminowaniem i pozytywnym nastawieniem.

Mieliśmy marzenie, by zamieszkać w ładnej okolicy i mieć dobre prace. Mieć na tyle dużo wolnego czasu, by wyjeżdżać za miasto na wycieczki i w końcu posiadać takie zaplecze finansowe, by wrócić do podróżowania po świecie.

Pierwsze miesiące nie były łatwe. Zderzyliśmy się z zupełnie inną i trudną rzeczywistością. Obcy ludzie – niekoniecznie nam przychylni i mili, brak znajomych i rodziny w pobliżu. Surowy klimat i pogoda – wieczne sztormy, porywiste wiatry i mało ciepłego słońca. Praca ciężka – fizyczna i frustrująca. Mało pieniędzy – prawie dwadzieścia tysięcy złotych, które ze sobą przywieźliśmy rozeszły się w pierwszym miesiącu emigracji na mieszkanie i kilka podstawowych wydatków związanych z życiem na wyspie. Co więcej, nie mieliśmy żadnych większych możliwości zwiedzania tego pięknego kraju z powodu… braku samochodu. Jednak nie narzekaliśmy, byliśmy wdzięczni za wszystko co mieliśmy i wiedzieliśmy, że to tylko okres przejściowy, a poza tym przecież sami tego chcieliśmy…

Mieszkanie wynajęliśmy w trzecim tygodniu naszej emigracji. Kilka miesięcy później poznaliśmy fantastyczną parę Polaków, z którymi się zaprzyjaźniliśmy. Dokładnie rok od przeprowadzki okazało się, że zostaniemy rodzicami, a na jesieni ubiegłego roku Damian znalazł pracę w swoim zawodzie z samochodem w gratisie. Niedługo bierzemy ślub i ruszamy w pierwszą zagraniczną podróż z maluchem. Nasze marzenia powoli się spełniają, a my zapisujemy kolejne w naszym notatniku.

Tak wygląda historia naszej emigracji – w sumie nic nadzwyczajnego. Pojawił się pomysł i staraliśmy się zrobić wszystko, by go zrealizować.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *