Blog

Kości zwierząt zabawkami islandzkich dzieci

Niejednokrotnie zetknęliśmy się z tym, że w różnych miejscach związanych z kulturą wikingów, czyli najczęściej muzeach i na wydarzeniach kulturalnych (a także przy prywatnych ośrodkach noclegowych i różnch atrakcjach turystycznych), dzieciom daje się do zabawy kości różnych zwierząt, kamienie i drewno. Niektóre dzieciaki, które chadzają (z rodzicami lub bez) po islandzkich pustkowiach, również samodzielnie zbierają swoje, by następnie zrobić z nich zabawki, czy po prostu dodać je do swojej kolekcji.

W ogóle islandzkie place zabaw i zabawki, często są bardzo proste, wykonane z surowych materiałów, czy tworzone z recyklingu, dzięki czemu rozwijają kreatywność u dzieci. I bardzo nam się to podoba, zwłaszcza, że jest to połączone z częstym przebywaniem na świeżym powietrzu. Równocześnie dzieci mają tu dostęp do zaawansowanej technologii, czy popularnych w naszym rozwiniętym świecie zabawek, także balans między „pierwotnością”, a nowoczesnością jest tu dobrze zachowany.

Pamiętam, kiedy pierwszy raz z około czteroletnim synkiem natknęliśmy się na szczątki jakiegoś dużego ptaka. Kajetan był lekko przerażony, ale równocześnie niezwykle zafascynowany. I to był moment, kiedy zaczęliśmy rozmawiać z nim o śmierci. Następnie Kajetan coraz częściej zaczął dostrzegać kości różnych zwierząt (baranów, lisów polarnych i ptaków) na łąkach, czy plażach, i oprócz tematu śmierci, pojawiło nam się także zainteresowanie anatomią, a nawet archeologią.

Fascynacja kośćmi spowodowała, że zaczął je zbierać, tak samo jak fajne patyczki, czy kamienie. I nie dziwi nas tu w Islandii widok kości-zabawek, które czasami wystawiane są dla dzieci do zabawy, choć oczywistością jest to, że nie zastępują one klocków LEGO, czy innych, powiedzmy „normalnych” dla dzisiejszych dzieci zabawek.

Nie sądziłam, że o tym napiszę, ale po filmiku, który wczoraj udostępniłam na TikToku, jestem naprawdę zdumiona, jak poważnie został on odebrany, także ten wpis jest moją odpowiedzią na wszystkie komentarze zbulwersowanych osób.

Po pierwsze, oczywiście, że na co dzień islandzkie dzieci nie bawią się kośćmi, ale prawdą jest, że w dawnych czasach tak właśnie było i że w różnych miejscach faktycznie są (!) one dawane dzieciom do zabawy – głównie po to, by doświadczyły, jak to było kiedyś. Nie zetknęłaś się z tym? Nie musiałaś, ale nie oznacza to, że tak nie jest, bo my wielokrotnie.

Po drugie, czywiście, że mamy inne zabawki niż kości i trudno jest mi sobie wyobrazić tej niewiedzy o świecie, by uznać Islandię tak zacofanym krajem (uwaga – europejskim!) – zwłaszcza, że tyle o niej w książkach i sieci informacji.

I wreszcie po trzecie, ludzie! Jak wy (zwłaszcza Polacy z Islandii) dajecie się łatwo triggerować! Nawet puszczone przeze mnie oczko, nie podpowiedziało wam mojego/naszego sarkazmu, który zwłaszcza w Islandii jest na porządku dziennym… Nie pultajcie się tak. Filmikami na TikToku, serio? Idźcie z dziećmi na spacer szukać kości. 😉

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *